wtorek, 28 października 2014

Witajcie :)

Witajcie,

w ten dłuższy jesienny wieczór, w towarzystwie ciepłej czarnej herbatki z plasterkiem cytryny i odrobiną miodu, dobrej muzyki z radia oraz z głową pełną nowych pomysłów, i ja dołączam do świata blogowiczów ;) Mam nadzieję, że nie będę jednym z tych, którzy porzucają pisanie po krótkim czasie i nie wracają do tego. W moim przypadku, blog będzie zapewne wirtualną koleżanką, z którą dzielę się przemyśleniami, rozmyśleniami i innymi myślami :) 
Faktem jest, że niedawno, a dokładnie 3,5 miesiąca temu, w moim życiu nastąpiło mnóstwo zmian: odejście z lubianej pracy, wyprowadzka z przecudnego miasta, które kocham, ślub jak z bajki; przeprowadzka do (nadal nieoswojonego) nowego miasta i to, co trwa do teraz - bezrobocie, brak bliskich mi osób w tym miejscu, de facto: samotność... 
To pierwsze z ostatnich, niestety (a może właśnie "stety" :)) nie jest optymistycznym faktem, ale właśnie to sprawiło, iż zaczęłam coś tam dziobać pochylona nad ławą czy stołem :) A konkretnie - ogarnęła mnie kartkomania :) W zasadzie za namową męża, zamówiłam pierwsze drobiazgi do robienia kartek i tak się zaczęło :) Ława tonęła w różnych drobnych różnościach, później przeniosłam się na stół, bo dostawało mi się (i słusznie :)) za krzywe siedzenie na podłodze przy ławie, co może "popsuć" mi kręgosłup...
Zrobienie pierwszej kartki sprawiło mi mnóstwo przyjemności, a każda następna jeszcze więcej :) Oczywiście, to są moje początki w tym świecie i te kartki nie są super, ale odnajduję siebie w tym, co robię, to mi sprawia przyjemność i radość, pomimo różnych nieoptymistycznych spraw, które otaczają mnie na co dzień.


Mogłabym tak opowiadać długo długo... Ale to później. 
Dziś jedno zdjęcie karteluszek ;) Taki zarys jutra... ;)  

DOBRANOC :)


Pozdrawiam,
Ala

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz